„W Berlinie zatrudnia się freelancerów, którzy mają spore doświadczenie”: programista Javy o pracy i życiu w Niemczech
Maciej Walkowiak pracuje jako programista od 16 lat. Większość z nich jako freelancer. W 2015 roku przeprowadził się z rodziną do Berlina i obecnie programuje dla szwedzkiej firmy Klarna.
Z Maciejem rozmawiamy o zaletach i wadach pracy freelancera, wielokulturowym Berlinie i barierach związanych z przeprowadzką.
— Czym zajmujesz się w Berlinie?
Wyprowadziłem się do Berlina w 2015 roku z nastawieniem, że tam jadę na 6 miesięcy, finalnie się to przedłużyło. Berlin jest dosyć specyficznym miastem, innym niż reszta dużych niemieckich miast, również jeśli chodzi o branżę IT. To, co powiem w kontekście Berlina, niekoniecznie ma sens w kontekście innych miast.
Zacząłem pracować jako freelancer trochę jeszcze w Polsce w 2009 roku i od tamtego czasu miałem tylko krótki epizod pracy na podstawie na umowy o pracę. Przede wszystkim pracuję na kontraktach i te kontrakty wyglądają dość podobnie do tego, co w tej chwili dzieje się w Polsce, czyli takie, które trwają od pół roku wzwyż lub na zasadzie krótszych zleceń, które trwają miesiąc, tydzień.
— Czyli teraz masz kilka projektów?
To się czasem nakłada, ale mi się nigdy nie nakładają dwa duże projekty. To jest albo jeden duży projekt i coś mniejszego dzieje się w trakcie, albo kilka mniejszych projektów.
W tej chwili pracuję dla firmy Klarna. Firma wprowadza system płatności, który zasłynął z tego, że można kupić coś dzisiaj, a zapłacić za 30 dni. Pomagam Klarnie w implementowaniu części bankowej.
— Co dokładnie robisz?
Jestem zatrudniony jako starszy programista Javy. Dołączyłem do ich zespołu, który zajmuje się implementacją usług bankowych w technologiach bardzo typowych i które niczym się nie różnią od tego, co dzieje się na rynku polskim — Java, Spring Framework, PostgreSQL.
— Jak wyglądał Twój proces rekrutacyjny?
Jeśli chodzi o freelancerów, to proces rekrutacyjny wygląda bardzo prosto. W dużej mierze z racji sporych różnic w Niemczech, jaka jest między zatrudnieniem freelancerów a zatrudnianiem stałych pracowników.
W Niemczech ochrona pracowników działa bardzo mocno i generalnie, jeśli kogoś się zatrudni, to bardzo trudno jest tego kogoś się pozbyć. Nawet jeśli ktoś kompletnie "leci w kulki", mimo wszystko jest trudno ich się pozbyć. Dlatego firmy mają mocno zorganizowany proces rekrutacyjny, wieloetapowy, nawet jeśli zatrudniają kogoś z zagranicy, ściągają na jeden lub dwa dni do biura, płacą. Tak żeby się upewnić, że tej osobie pasuje, że firmie pasuje ta osoba.
Z racji tego, że freelancerów nie chroni żaden kodeks pracy, często proces rekrutacyjny wygląda tak, że się rozmawia z osobą z firmy rekrutacyjnej pośredniczącej, bo bardzo rzadko firmy zatrudniają freelancerów bezpośrednio. I co ciekawe, najczęściej to są firmy z Wielkiej Brytanii. Z nimi proces wygląda bardzo prosto, dlatego że oni jedynie co chcą, to się upewnić, że ktoś mniej więcej wie, o czym mówi. Tam nie ma żadnej technicznej rozmowy, tylko rozmowa o doświadczeniu, wyniki której są przekazywane do tej firmy. Potem już jest jedna rozmowa techniczna i albo są to pytania typowe egzaminacyjne prawie wręcz, ale rzadko, zazwyczaj jest to rozmowa service design. Generalnie rozmowa na wyczucie tego, czy ja rozumiem poziom techniczny, którego oni wymagają.
Gdy zatrudnia się tutaj freelancerów, to się zatrudnia ludzi, którzy mają spore doświadczenie. Absolutnie nie ma nastawienia, że jeśli dołączysz się jako freelancer, to oni będą Ci pomagać lub uczyć. Od freelancerów oczekuje się, że znają technologie z którymi przyjdzie im pracować.
— Czy pracowałeś w Polsce jako programista?
Tak.
— Czy są różnice w podejściu do zatrudnienia?
Dawno temu mi się wydawało, że jeśli się wyjeżdża do pracy za granicę, to od razu te projekty są trudniejsze czy ludzie bardziej doświadczeni i mądrzejsi.
Kończyłem Politechnikę Szczecińską — na standardy Polskie dość średnia uczelnia. Wydawało mi się, że poziom projektów za granicą, z dziś niewiadomych mi już przyczyn będzie wyraźnie wyższy. Okazało się, że jeśli chodzi o złożoność projektu i później o jakość tego kodu, to jest dokładnie to samo. To co jest na pewno inne, to taka różnorodność samego miasta i to się przekłada na różnorodność w pracy. Do Berlina napływają masy ludzi z Ameryki Południowe, Azji lub wschodniej Europy i to sprawia, że ta praca w jakiś sposób staje się ciekawsza.
— Gdzie najlepiej szukać pracę na niemieckim rynku pracy IT?
Jeśli profil na Linkedin wygląda w miarę sensownie, to rekruterzy zazwyczaj odzywają się sami. Natomiast jeśli ktoś szuka stałej pracy w fajnej firmie, która jeszcze ma do tego poczucie misji zgodne z twoimi przekonaniami, to poleciłbym przeszukania stron startupów i zakładki “Praca”, niż korzystać z firmy pośredniczących.
— Ile zarabia programista w Niemczech?
Trudno mi powiedzieć jakie są zarobki na umowę o pracę gdyż nie jestem na bieżąco. Parę lat temu praktycznie nie osiągalne było zarabianie 100 tyś. euro rocznie, dziś być może się to zmieniło. Natomiast stawki dla juniorów zaczynają się nawet od 40-50 tysięcy, czyli kwota przy której wcale nie zostaje dużo w kieszeni przy aktualnych kosztach życia.
Gdy przeniosłem w 2015 roku, różnice między zarobkami w Niemczech a w Polsce były znaczące. W tej chwile to się mocno uśrednia. Stawki w Berlinie nie poszły znacząco w górę, przy czym koszty życia tak. W Polsce zarobki programistów znacząco wzrosły.
— Ile zarabia freelancer?
Przy długoterminowych kontraktach dostaję oferty, które zaczynają się od 60 euro za godzinę, ale dostaję też, które zaczynają się od 120 euro za godzinę. Jak masz od 3 do 5 lat doświadczenia, to myślę spokojnie można wyłapać ofertę 80 euro za godzinę.
— Bonusów nie masz?
Nie.
— Czy pracujesz zdalnie?
Firmy po pandemii mało funkcjonują w biurach. Możesz pracować skąd chcesz, a to że przyjdziesz do biura to jest wartość dodana. Ja jakkolwiek cenię sobie elastyczność pracy z domu i oszczędzenie czasu na dojazdach, lubię również pracować z biura.
— Nie brakuje Ci pracy zespołowej?
Mi osobiście tego brakuje. Przed pandemią pracowałem w startupie w którym była bardzo fajna wesoła atmosfera, ludziom zależało na sukcesie projektu. Dziś mam wrażenie, że pracując z domu, ludzie są mniej zaangażowani emocjonalnie. Chodzę do biura dwa razy w tygodniu, jednak niekoniecznie uda mi się spotkać tam kogoś z zespołu.
— Jakie są minusy pracy freelancera?
Minusy oczywiście są takie, że w każdej chwili ten kontrakt może się zakończyć bez żadnego okresu wypowiedzenia (albo maksymalnie tygodniowy).
Natomiast przy obecnym rynku pracy, nawet jeśli by ten kontrakt miał być zerwany w trakcie, to nie powinno być problemu ze znalezieniem następnego kontraktu.
Kolejną wada to, że samemu trzeba martwić się o kwestię emerytury. Ja tego jeszcze nie wymyśliłem. Również wadą może być brak tych wszystkich benefitów pracowniczych zapewnionych w kodeksie pracy: dni wolne i chorobowe.
— Dlaczego w takim razie wybrałeś drogę freelancera?
Na pewno kontrakty są dużo lepiej płatne niż praca na umowę o pracy. Również elastyczność w tym kiedy pracuję a kiedy biorę wolne zdecydowanie mi bardziej odpowiada niż z góry narzucona liczba dni wolnych. Bardziej mi odpowiada, że jeśli odłożyłem jakąś kwotę pieniędzy, to wolę zrobić sobie dwa miesiąca wolnego. I na to mogę sobie pozwolić wyłącznie dlatego, że pracuję jako freelancer.
— Ile kosztuje wynajem mieszkania w Berlinie?
Przy większym mieszkaniu może to być nawet i 2,5-3 tysiące euro. Jeśli przyjeżdżasz z rodziną, to może być problem znaleźć mieszkanie poniżej 1800 eur.
— Czemu zdecydowałeś na tym kraju?
Przede wszystkim zdecydowałem na Berlin, a nie na Niemcy. Jest dość duża różnica między typowym miastem niemieckim a Berlinem. Berlin jest dużo bardziej multi kulturowy i język angielski jest wszechobecny w firmach. Padło na to miasto przede wszystkim z racji bliskości do Polski i możliwości częstego odwiedzania rodziny.
— Rozmawiasz po niemiecku?
Tu jest kolejna zaleta Berlina — da się tu przeżyć z samym angielskim. Jedyną istotną przeszkodą jest biurokracja i papierologia, więc jeśli by ktoś miał ochotę na przeprowadzkę to polecam ogarnąć to na początku z pomocą kogoś, kto się tym zajmuje.
W moim zespole nie ma ani jednego Niemca. Pomijając firmy, które mają na początku Deutsch, czyli Deutsch Bank, Deutsch Post, wszędzie mówi się po angielsku. Generalnie Berlin funkcjonuje po angielsku do momentu, póki nie trzeba coś załatwić w urzędzie.
Niemieckiego trochę nauczyłem się, ale nie mówię na tyle płynnie, żebym w najbliższej przyszłości mógł się stać częścią lokalnej społeczności. To sprawia, że obawiam się, że nigdy nie będę w stanie się do końca poczuć tutaj jak u siebie.
— Miałeś inne bariery podczas przeprowadzki?
Poszukiwanie mieszkania to jest zdecydowanie największym problemem. Będzie to albo trwało dużo czasu, albo będzie sporo kosztować. Na początek polecam mieszkanie tymczasowe. Wynająłem na 3 miesiące, co okazało się błędem, gdyż wkrótce po tym wylądowałem u kolegi na sofie, zanim znalazłem mieszkanie docelowe. Dziś wiem, że teraz jest jeszcze gorzej, jeśli chodzi o poszukiwanie mieszkania, więc te 3 miesiące może warto przedłużyć do 6 lub roku.
Realia są takie, że na jedną ofertę mieszkania zgłasza się kilkadziesiąt osób. Trzeba przygotować całą kolekcję dokumentów oraz musisz udowodnić, że masz pracę, przedstawić wycinki z wypłaty za ostatnie trzy miesiące, zaświadczenie, że nie masz długów. Ogólnie im więcej papierów tym lepiej, gdyż konkurencja jest mocna.
— Tęsknisz za Polską?
Berlin nie jest idealny. Wkurza dosyć mocno to, że jest brudny. Ilość śmieci na ulicach jest nieporównywalna z jakimś w miarę cywilizowanym polskim miastem. Jednak ma też swój urok, za którym na pewno bym tęsknił.
Wyjechaliśmy z Polski chwilę przed tym, gdy PIS przejął władzę. Z perspektywy życia za granicą, od tamtego czasu dzieje się w Polsce raczej gorzej niż lepiej i zdecydowanie klimat polityczny stanowi dużą przeszkodę w powrocie, jeśli taki miałby w ogóle nastąpić.
* Maj 10
Ciekawe
Polubione przez: Vladyslava Zatsarynna, Redakcja DOU