Od dziennikarza do programisty Full Stack. O zarobkach, blaskach i cieniach życia we Francji
Patryk Godowski od 12 lat mieszka we Francji i obecnie pracuje jako programista aplikacji internetowych dla firmy w Lyonie, która proponuje swoim klientom oprogramowanie do zarządzania procesem rekrutacji. Zajmuje się przede wszystkim stroną backendową.
— Co spowodowało Twój wyjazd do Francji?
W swoim już świadomym wieku miałem dwie pasje: dziennikarstwo i sprawy związane z komputerami.
W 2011 roku wyjechałem do Francji do pracy w telewizji Euronews, jako polsko-angielski dziennikarz. Bardzo mi się spodobało w Lyonie i dlatego, gdy mój kontrakt się skończył, stwierdziłem, że chcę zostać tam i wrócić do pracy w IT.
Startowałem tam właściwie od zera. Zrobiłem kilka kursów od podstaw, odswieżyłem swoją wiedzę o HTML i Javascript i uzyskałem dyplom z programowania obiektowego w PHP.
Po roku takiej nauki dostałem pracę w niedużej agencji zajmującej się stronami internetowymi. Najtrudniej we Francji jest dostać pierwszą pracę. Francuzi bardzo lubią papierki, dyplomy. Chociaż dla mnie osobiście wartość tego dokumentu była nieduża, jednak dla pracodawców, była to pewna gwarancja.
— Jak wyglądała znajomość francuskiego?
Gdy przyjechałem, znałem tylko podstawy. Musiałem uczyć się od nowa. Nie mam problemu, żeby uczyć się samemu, znalazłem kurs. Bez francuskiego we Francji znaleźć pracę jest dużo trudniej. Może w przypadku informatyków z większym doświadczeniem jest to możliwe, zwłaszcza w większych korporacjach, natomiast ja pracowałem w mniejszych firmach, gdzie na co dzień posługują się francuskim.
— Z jakich etapów składa się rekrutacja?
Pracowałem w kilku firmach, w związku z tym mam różne doświadczenia. Są procesy składające się z kilku etapów, gdzie pierwszy etap to rozmowa z szefem zespołu, później rozmowa z osobą zajmującą się sprawami technicznymi, później test do wykonania, później rozmowa z kimś z HR. A czasem jest tak, że jest jedna rozmowa ogólna, a później bardziej techniczna. I na koniec nie trudny test do zrobienia. Wszystko zdalnie. Nie ma reguły. Gdy ma się jakiś dyplom, doświadczenie i chęci, dość łatwo o pracę.
— Ile czasu zajęła cała ta rekrutacja?
Zależnie od firmy, w przypadku mojego obecnego pracodawcy trwało to 2 tygodnie.
— A ile samo poszukiwanie pracy?
W tym przypadku praca sama mnie znalazła.
Chwilowo byłem w Polsce, kiedy ktoś z obecnej firmy skontaktował się ze mną przez Linkedin. Widzieli, że mam doświadczenie we Francji, i po krótkim procesie rekrutacyjnym zaproponowali zatrudnienie.
Czasami gdy się szuka pracy, od momentu wysłania pierwszego CV do zatrudnienia mija miesiąc, półtora.
— Czy jest jakaś różnica w podejściu do zatrudniania ludzi we Francji i Polsce?
Uważam, że nie ma tak dużej różnicy, poza różnicą językową.
Ale nie miałem okazji uczestniczyć w rekrutacji w Polsce od półtora roku, być może to się już zmieniło.
— Na jakich umowach zatrudniają we Francji programistów?
We Francji pracowałem wyłącznie na podstawie umowy o pracę. W Polsce zazwyczaj informatycy pracują na zasadzie B2B i rzadkością jest umowa na etat. Natomiast we Francji, gdzie pracowałem, w większości to są ludzie zatrudnieni na stałe.
Jest też taki dość popularny system pracy informatyków we Francji na zasadzie podpisania umowy o pracę z jedną firmą, która to firma następnie oddelegowuje do pracy u klienta, ale w przeciwieństwie do sytuacji, gdy jesteśmy na B2B, między misją u jednego klienta, a kolejną, pracodawca i tak wypłaca pensję. Znalezienie klientów leży po stronie pracodawcy.
— Ile zarabiają programiści we Francji?
Mam około 35 tys. EUR netto na rękę rocznie, plus bonusy takie jak ubezpieczenie medyczne, w ramach którego są opłacane leki i wizyty u lekarzy (włącznie ze stomatologia lub osteopatią), czy bony obiadowe, którymi możesz zapłacić w restauracji czy robiąc zakupy spożywcze w sklepie (w sumie około 2000 euro rocznie). Bony można otrzymać albo w formie książeczki czekowej, albo jako kartę przedpłaconą (niestety z limitem dziennym w wysokości 25 EUR), a co interesujące, nie są one obciążone podatkiem dochodowym.
— Ile kosztuje mieszkanie we Francji?
Płacę 720 eur w Lyonie w dość dobrej lokalizacji. To są 2 pokoje, salon, kuchnia, łazienka. Dodatkowo płacę za prąd, wodę i gaz.
Są też miejsca, gdzie są tańsze mieszkania i gdzie są dużo droższe.
Zasadniczo, ¼-⅓ miesięcznego wynagrodzenia netto wydaje się na mieszkanie, ⅓ — na życie, a resztę na to, co komu przyjdzie do głowy.
— Czego brakuje w branży technologicznej we Francji?
Brakuje specjalistów, a na rynku pracy są większe potrzeby niż możliwości. W wyniku czego do pracy trafiają ludzie, którzy później w pracy dopiero się uczą. Nie jest łatwo znaleźć dobrego pracownika i zatrzymać go na dłużej.
Zdarza się, że programista mieszka we Francji, ale do pracy jedzie do Szwajcarii, albo pracuje w szwajcarskiej firmie zdalnie.
Ale to nie są problemy, które dotykają wyłącznie francuską branżę. Ta migracja zarobkowa zdarza się wszędzie.
— Dlaczego wybrałeś Francję? Co najbardziej Ci się podoba w tym kraju?
Jeśli chodzi o stosunki w pracy, to dla mnie było dużym szokiem, że we Francji właściwie normą jest to, że pracodawca i pracownik są partnerami w biznesie. To nie jest tak, że traktuje się pracownika jak niewolnika.
Ale też, kiedy przyjeżdżam do Polski to zauważam, że ludzie w Polsce stają się coraz bardziej otwarci, uśmiechają się do siebie w sklepie. Wydaję mi się, że Polska cywilizuje się z roku na rok.
— Nie planujesz wrócić do Polski?
Nie wykluczam tego, że w przyszłości będę pracować dla swojego obecnego pracodawcy na zasadzie b2b z Polski, albo też dla polskiej firmy.
— Co mógłbyś polecić osobom, które chcą przeprowadzić się do Francji?
Pierwsza porada, to wiedzieć, że znajomość języka jest bardzo istotna.
Druga rzecz — dobrze przyjechać do Francji, już mając pracę ze względu na to, że jak nie ma pracy, to jest ciężko wynająć mieszkanie.
Na pierwsze 2-3 miesiące trzeba mieć pieniądze nim zostaną wyrobione dokumenty. Na przykład, nim otrzymasz kartę zdrowia musisz sam płacić za wizyty lekarskie. Później te pieniądze są zwracane, ale na start dobrze mieć poduszkę finansową.